środa, 21 września 2011

Turkusowo

Nie zwykłam aż tak zaniedbywać rozpoczętych prac, zazwyczaj jak już zacznę, to nie mogę doczekać się końca, żeby się napajać urodą właśnie dokonanego dzieła. Myślę, że więcej się nie skuszę na kolejne kwadraty, ich łączenie, wszywanie nitek i cała reszta zupełnie mnie nie kręci i raczej zniechęca. 
Tak czy owak, poduszka powstała i zamieszka u Mikołaja w pokoju, choć jest nieco kobieca, nie ma to chyba dla niego najmniejszego znaczenia, bo on kocha nowe wytwory mamy, po tygodniu taki "twór" zazwyczaj można usunąć z jego sypialni.
Dziś w roli modela wystąpił smutny miś, dzieci z poduszką i tak uciekałyby przede mną, a on cierpliwie trwał:).



A ja mam nadzieję, że jesień was tam w Polsce jeszcze nie dopadła i ściskam wszystkich serdecznie!